Jakiś czas temu dotarło do mnie, że w podróżach każdy docenia coś innego. Dla jednych to zabytki, dla innych lokalna kuchnia, a dla mnie – poznawanie dzikiej, lokalnej przyrody. Uwielbiam zniknąć gdzieś w górach, z dala od cywilizacji, na kilka dni. A to zwykle oznacza, że muszę mieć ze sobą własny prowiant.
Jedzenie inne niż na co dzień
Jedzenie w moich podróżach pełni rolę głównie funkcyjną. Dlatego najważniejsze, by:
- dawało mi dużo energii,
- było lekkie,
- i szybkie w przygotowaniu.
Jem prosto, ale w pięknych miejscach nawet zwykła owsianka smakuje wybornie. W tym wpisie dzielę się swoimi wskazówkami na temat jedzenia podczas bushcraftowego wyjazdu do Norwegii.
O co warto zadbać?
1. Poznaj swoje zapotrzebowanie kaloryczne.
Policz, ile kalorii spożywasz w ciągu dnia i dodaj jeszcze trochę. W terenie, zwłaszcza przy aktywności fizycznej, organizm spala więcej niż zwykle. Zwłaszcza jeśli jesteś z dala od cywilizacji, warto mieć ze sobą zapas jedzenia – na przykład na dodatkowy dzień, na wypadek nieprzewidzianych sytuacji.
2. Sucha żywność to klucz.
Sucha żywność jest lżejsza, nie psuje się i zajmuje mniej miejsca. Im więcej kalorii w jak najmniejszej objętości – tym lepiej.
3. Szybkość i prostota.
Jeśli planujesz aktywny wyjazd, zachęcam żeby posiłek był szybki i prosty w przygotowaniu. Gdy wchodzi zmęczenie i warunki pogodowe się pogarszają, ostatnie na co ma się ochotę, to zabawa w MasterChef.



Co zabieram, a co kupuję na miejscu?
Moje podróże do Norwegii zwykle zaczynają się w Polsce. Jeśli planuję wyjazd typowo bushcraftowy, mój ekwipunek jest na tyle rozbudowany, że do biletu lotniczego kupuję bagaż rejestrowany (kiedyś napiszę o moim patencie na tańszy bagaż w Wizzairze). Wtedy część produktów zabieram z Polski, a część dokupuję na miejscu. Choć ceny w Norwegii ostatnio się zbliżyły do naszych (2025) , wiele rzeczy – jak mięso czy chleb – wciąż jest znacząco droższych. Dlatego w poniższych wskazówkach będę dodawać co zabieram z naszego kraju, a co kupuję na miejscu.
Przykładowy jadłospis na jeden dzień
Poniżej wrzucam przykładowy, prosty jadłospis – pamiętaj, by dostosować kaloryczność do własnych potrzeb i aktywności:

Lista przydatnych produktów
➤ Liofilizaty
Rozwiązanie najwygodniejsze, ale też najmniej budżetowe. Każdy posiłek jest w osobnym opakowaniu i zawiera już wszystkie składniki. Zalewamy gorącą wodą, chwilę czekamy i gotowe. Jeśli to jest twój wybór – warto zaopatrzeć się w nie jeszcze w Polsce. W norweskim supermarkecie, liofilizaty mogą być nawet dwa razy droższe.
➤ Kabanosy
Nieodłączna część moich podróży. Wysokokaloryczne, suche, zawierają białko i tłuszcze. Można dodać do ciepłego posiłku jak i przegryzać podczas wędrówki. Rozwiązanie idealne, ale uwaga – nie ma tego w Norwegii, weź ze sobą z Polski. Dodatkowa wskazówka: dosusz kabanosy przed wyjazdem. W ten sposób można obniżyć ich wagę nawet o 25%.
➤ Zupki w proszku
Potrafią podnieść morale ciesząc smakiem i grzejąc. Idealnie nadają się też do dodania smaku kaszy kuskus. Tanie, suche i lekkie, ale… nie każdy żołądek je lubi. To już musisz ocenić sam. W Norwegii znajdziesz je trochę droższe niż w Polsce.
➤ Ziemniaki w proszku
W Norwegii sprzedawane są w podobnym opakowaniu co nasze kiśle czy zupki w proszku. Co oznacza, że nie zajmują dużo miejsca, jak te nasze Knorowskie w plastikowym kubku. Cenowo podobnie jak w Polsce. To jedno z moich ulubionych rozwiązań (kocham ziemniaki!). Są błyskawiczne w przygotowaniu – wystarczy zalać wrzątkiem. Do tego lubię dodać majonez (w Norwegii kupisz mega wygodne majonezy w tubce) i pokrojone kabanosy.
➤ Batony
Przydatne zwłaszcza podczas wędrówki, gdy chcemy uzupełnić kalorie na szybko. Polecam te proteinowe – sycą na dłużej i nie jest to tylko chwilowy skok cukru. Batony znajdziesz w sensownych cenach w Norwegii, ale te proteinowe wychodzą znacznie taniej w Polsce.
➤ Czekolada
Idealna na wędrówki po górach. Smaczną czekoladę mleczną kupisz w niezłej cenie w Norwegii.
➤ Owsianka
Świetna rozwiązanie na śniadanie. Jest sycąca i szybka w przygotowaniu. Ja zawsze biorę ze sobą owsianki Crownfield z Lidla. Są wyjątkowo smaczne, mają już w sobie mleko w proszku, podzielone są na porcje. Płatki kupisz też w Norwegii, jednak tej półce nigdy się nie przyglądałam przez zamiłowanie do Crownfield.
➤ Tortille
Norwedzy mają hopla na punkcie Tacos, które tradycyjnie jedzą w każdy piątek. Dlatego w każdym sklepie znajdziesz cały dział z meksykańskimi sosami, tortillami, nachosami… Stąd tortille można kupić w fajnej cenie. Za to w Norwegii bardzo drogi jest chleb – kosztuje nawet trzy razy więcej niż u nas. Oprócz tortilli można znaleźć bardzo tanie placki ziemniaczane o nazwie Lomper.
➤ Smarowidła, pasztety, ser
Można kupić w Norwegii w niezłych cenach.
➤ Brązowy ser
Tradycyjny norweski ser, którego nie znajdziesz w Polsce. Smakuje jak połaczenie sera i …. karmelu. Można jeść go jako deser, duży plus za kaloryczność i za to, że długo się nie psuje. Ceną przypomina sery kupowane w Polsce.
➤ Kawa
Wygodne są saszetki 2 lub 3 w jednym, ale wiadomo, że cierpi się na tym smakowo. Jeśli chodzi o kawę sypaną, mam wrażenie że ta norweska smakuje inaczej niż w Polsce. Cenowo – tylko trochę droższa.
➤ Herbata
W Norwegii jest tak z dwa razy droższe niż w Polsce.
Wskazówka na koniec
Dodatkowo, przed wyjazdem możesz samodzielnie sprawdzić poglądowe ceny produktów przez sklepy spożywcze działające on-line, jak np. https://meny.no/